U wybrzeży Panamy powstał ultraekskluzywny kurort — poczujesz się, jakbyś został uwięziony na tropikalnej wyspie

Główny Wakacje Na Wyspie U wybrzeży Panamy powstał ultraekskluzywny kurort — poczujesz się, jakbyś został uwięziony na tropikalnej wyspie

U wybrzeży Panamy powstał ultraekskluzywny kurort — poczujesz się, jakbyś został uwięziony na tropikalnej wyspie

Zatoka Chiriquí, dziki, wulkaniczny odcinek wybrzeża Pacyfiku w Panamie, była kiedyś znana jako Zaginione Wybrzeże. Statki pirackie osiadły tutaj; bezwzględni korsarzy kradli sobie nawzajem mapy tego obszaru, chętni do plądrowania jego naturalnych bogactw.



Kiedy moja rodzina i ja weszliśmy na małą barkę płynącą do zatoki, wydawało się, że my również wchodzimy na nieznane terytorium. Płynąc w delcie rzeki Chiriquí, coraz mniej było śladów ludzkich siedlisk — kilka krów tutaj, tam drewniany kajak. Barú, największy wulkan Panamy, wyłonił się z mgły i szybko został ponownie pochłonięty. Potem wypłynęliśmy na ocean i wpatrywaliśmy się w pusty horyzont, gdy silne wiatry uderzały w naszą łódź, ograniczając rozmowę do sporadycznych krzyków.

Ponad rykiem silnika nasz przewodnik, wysoki z Liverpudlian, Rob Jameson, wyjaśnił, że marynarze zagubieni na tych morzach skanowali niebo w poszukiwaniu stad wspaniałych fregat na znak, że zbliżają się do bezpiecznego brzegu. Mniej więcej godzinę po tym, jak wyruszyliśmy, były tam: setki ptaków o rozpiętości skrzydeł o kilka metrów, wirujące wysoko nad kropką ziemi porośniętej dżunglą — najbardziej wysuniętą na zewnątrz archipelagu 14 nietkniętych wysp o nazwie Islas Secas.




Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie odczuwam głębokiej ulgi.

Mój mąż David i ja byliśmy w drodze do najnowszego luksusowego kurortu w Panamie, Rezerwat i domek Islas Secas , z naszym 18-miesięcznym synem Leo i naszą czteroletnią córeczką Stellą. David i ja jesteśmy dość doświadczonymi podróżnikami, ale od narodzin Leo nasze ambicje znacznie się skurczyły. Kiedy Stella była mała, zaciągnęliśmy ją na Kubę, Indie, Meksyk i Maroko; z dwojgiem za sobą, dużo więcej czasu spędzaliśmy na Florydzie. Tak więc Panama miała być przypadkiem testowym. Czy byliśmy gotowi zamienić aneks kuchenny i klub dla dzieci na smak prawdziwej przygody?

Kapitan wyłączył silnik i popłynęliśmy z dzwonieniem w uszach w nagłej ciszy w kierunku molo wystającego z otoczonej palmami zatoczki. Chociaż technicznie jest to prywatny kurort na wyspie, Islas Secas ma więcej wspólnego z domkiem safari: luksus polega na ekskluzywnym, bliskim dostępie do natury, a nie na bogatych udogodnieniach lub krzykliwym designie. Gdy weszliśmy na szeroką na milę główną wyspę Isla Cavada, nie było w zasięgu wzroku żadnej imponującej architektury ani błyszczących kabin plażowych. Zamiast tego mogliśmy po prostu dostrzec dziewięć casitas ośrodka wystających nad plątaniną drzew frangipani.

Sceny z Islas Secas w Panamie Sceny z Islas Secas w Panamie Od lewej: taras przy basenie w casita w Islas Secas, nowej loży morskiego safari u wybrzeży Pacyfiku w Panamie; Goście hotelu Islas Secas mogą odkrywać 14 prywatnych wysp rezerwatu na różnych łodziach i barkach. | Źródło: Ian Allen

Jesteśmy tam, człowieku, jesteśmy poza siecią, powiedział deweloper kurortu Jim Matlock. Spójrz na Mapy Google, a zobaczysz, jak odległe jest to miejsce. Matlock i jego żona Christy wychowali dwoje dzieci – wraz z kundlem o imieniu Daisy – na Isla Cavada po przeprowadzce z Kalifornii 15 lat temu i pracy w eko-kurortze, który poprzedzał Islas Secas. Wychowanie tutaj rodziny nie obyło się bez wyzwań, przyznała para. Ale gdy nasze dzieci goniły Daisy po bambusowym molo, zachwycone piski rozbrzmiewały w szklistej, nefrytowo-zielonej zatoce, zaczęliśmy rozumieć, co sprawiło, że było to warte zachodu.

W ciągu następnych kilku dni próbowaliśmy egzystencji szwajcarskiej rodziny Robinsonów Matlocks w całej jej opalonej, bosej chwale. Wybraliśmy się na przejażdżki łodzią na niezamieszkane wyspy, delfiny wznosiły się na fale obok nas. Pikowaliśmy na półksiężycach kremowego piasku tak cicho, że słychać było skrzypienie krabów pustelników wyłaniających się z ich muszli. Spacerowaliśmy po dżungli, natykając się na grzyby o dziwacznych kształtach i gigantyczne gniazdo termitów. Najbardziej ekscytujące ze wszystkich, wędrowaliśmy do punktu widokowego na szczycie klifu, gdzie obserwowaliśmy ocean huczący przez otwór około 50 stóp poniżej, gdy morelowe słońce chowało się pod horyzontem.

Jak wiele tego typu nieruchomości, obecna wersja Islas Secas zawdzięcza swoje istnienie jednemu człowiekowi. Kilka lat temu amerykański menedżer funduszy hedgingowych i filantrop Louis Bacon zakochał się w archipelagu podczas rejsu po Zatoce Chiriquí. Dowiedziawszy się, że wyspy są na sprzedaż, Bacon dodał je do portfela projektów ochrony przyrody, które rozciągają się od Alaski po Bahamy.

Związane z : Niespodziewana podróż Miłośnicy zwierząt muszą dodać do swoich list

Jego marzeniem było stworzenie miejsca, w którym goście mogliby cieszyć się ekskluzywnym dostępem do niezwykłych bogactw przyrodniczych regionu. I są całkiem niezwykłe. Wody Pacyfiku roją się od olbrzymich mant i orlików, żółwi morskich, rekinów i ławic kalejdoskopowych ryb tropikalnych. Strąki humbaków przechodzą swoją coroczną migrację na północ późnym latem i wracają zimą.

Konserwacja jest kluczową częścią projektu. Na mocy porozumienia z rządem Panamy rozwinęła się tylko jedna czwarta archipelagu — reszta pozostanie nietknięta. Każdy element loży jest mało uderzający, od strzelistych bambusowych konstrukcji, w których mieści się lobby i restauracja, po odzyskane drewno używane do budowy eleganckich pokoi gościnnych. Cała woda jest poddawana recyklingowi po przejściu przez system filtracji wyspy, podczas gdy energia jest generowana przez trzystumetrową falangę paneli słonecznych ustawionych wzdłuż pasa startowego.